Wpis: Wesołych Świąt!
Wszystkim naszym "podglądaczom" ;) życzymy Wesołych Świąt i Wspaniałego Nowego Roku 2012!
Do 9 stycznia mamy urlop zimowy, więc wrócimy do Was z przyjemnością w połowie stycznia.
Pozdrawiamy!
Wszystkim naszym "podglądaczom" ;) życzymy Wesołych Świąt i Wspaniałego Nowego Roku 2012!
Do 9 stycznia mamy urlop zimowy, więc wrócimy do Was z przyjemnością w połowie stycznia.
Pozdrawiamy!
Na wstępie przepraszamy za opóźnienia w blogowaniu.
Długa jesień sprawiła, że staraliśmy się zrobić jak najwięcej prac wymagających dodatnich temperatur. Szykowaliśmy się do zimy robiąc dwa dodatkowe fundamenty, abyśmy mogli pracować, kiedy przyjdzie nieunikniony mróz. Na szczęście się udało, ale ze względu na wodę na jednej działce.... Niby nie padało od 3 miesięcy, wszędzie susza, a my walczyliśmy z podmokłym terenem.. Prawo Murphy'iego..
Tymczasem na budowie Z41 już kilka tygodni temu zrobiliśmy wylewkę w garażu.
Najpierw na dobrze zagęszczony (czyli ubity) piasek rozłożyliśmy folię o grubości 0,2mm. Na nią 15cm bardzo twardego styropianu.
Styropian musi być naprawdę twardy, bo przecież do garażu ma wjeżdzać cięzki samochód. Ten poniższy utrzymuje 4,5 tony na 1m2.
Wszystko już przygotowane na wysypywanie betonu. Śmiesznie to brzmi: wysypywać beton ;) Ale to przecież pół suchy beton.
Na zewnątrz gotowy agregat do wylewek:
I wibrator, którym na koniec wyrównany beton trzeba ubić:
Zaczynamy robić beton...
Wylewki robi ekipa Pana Rafała z Radomia. Super firma! Zawsze korzystamy z ich pomocy, jeśli mamy zrobić gdzieś wylewki. Wiedzą, co robić, jak i kiedy. Aż miło popatrzeć, jak są zgrani. Cała robota, od przyjazdu do wyjazdu trwała może trzy godziny... Z myciem agregatu i pakowaniem do samochodu. Po pracy wszystko było też posprzątane.. Każdemu inwestorowi życzę takich wykonawców!
Za zgodą Pana Rafała podaję jego numer telefonu: 601 396 894. Może się komuś przyda - naprawdę polecam! Powołajcie się na Inez :)
Wysypywana pierwsza warstwa.
I od razu, na bieżąco, kładziona siatka. Siatkę warto położyć, bo wzmacnia ona wylewkę. Jej koszt nie jest duży, a warto dmuchać na zimne, żeby później nam płytki nie pękały.
Poniżej "dozownik" betonu ;)
Pamietajmy o folii wywyniętej na ścianki! Mokry beton (niby suchy, ale jednak trochę wody w nim jest!) nie może dotykać do suchego drewna.
Agregat ma ogromną moc, więc wąż, którym jest podawany beton bardzo podskakuje. Panowie wylewkarze dobrze o tym wiedzą, więc wąż jest zabezpieczony, żeby nie zepsuł dotychczas wykonanej przez nas roboty:
Za to także cenię pracowników Pana Rafała. Nie tylko dobrze robia swoją pracę, ale też szanują pracę poprzedników i tych, którzy przyjdą później (pytają, jakie płytki, jakiej wysokości, ile zostawić miejsca, żeby wszystko się pomieściło...
Na siatkę wsypana jest druga warstwa suchego betonu i teraz trzeba ją wyrównać pod poziomicę. Od tego, jak dobrze będzie to zrobione zależy czy wylewka będzie równa, wypoziomowana i czy glazurnik później nie będzie narzekał..
W tym miejscu muszę się przyznać: pojechałam do sklepu. Byłam głodna, więc postanowiłam na chwilkę pojechać po śniadanie. Nie było mnie może kwadrans. Jak wróciłam.... Już było po wszystkim! Wylewka zawibrowana, a panowie pakowali narzędzia i sprzęt. Niestety wibratora w trakcie pracy nie zobaczycie :)
A tak wygląda skończona wylewka:
Zwracam uwagę jeszcze raz na wystający gont bitumiczny - poza oblachowanie.
Tak właśnie powinno się to zakończyć, aby dach nie przeciekał - a dokładniej mówiąc, aby woda nie zaciekała pod gont.
Po weekendzie przyjechali dachowcy i skończyli robotę. Dach był niby cały przykryty, niby zostało tylko trochę obróbek, a cały dzień bawili się w wyginanie blachy.
Ale za to wiatrówki wyglądają już tak:
Blacha musi składać się z dwóch kawałków, bo pracuje podczas zmian temperatury. Jak jest zimno - kurczy się. Jak jest gorąco - rozszerza.
W następnych wpisach będzie to idealnie widać na świeżo zamontowanych drzwiach.
Na zdjęciu powyżej widać obróbkę blacharską przyścienną - żeby nie zaciekało po ścianie i żeby ładnie zakończyć połączenie dachu ze ścianą.
Trochę piegowata ta elewacja, ale co tam!
Mieliśmy nadzieję, że uda się ją przed zimą skończyć, leczy to chyba płonne nadzieje...